TeAtralny Newsletter #2

oj, jak niebezpieczny, przedsięwzięty „mimochodem”, może okazać się ślizg, bądź też szus z jednego roku kalendarzowego w kolejny świeżutki roczek… jeszcze tętno niewyrównane, jeszcze – jak pisał mistrz Tomasz Mann w Czarodziejskiej Górze „królowanie” nam w głowie (uchylając rąbka tajemnicy takowego „królowania”, wywiedzionego z intuicji lektury, a jednak przez Kogoś kompetentnie skodyfikowanego szczerze polecam: http://www.dwutygodnik.com/artykul/1705-alfabet-czarodziejskiej-gory-r-jak-regieren.html)… a tu już należy mocno i brawurowo stąpać po siatce kalendarza tegorocznego, głodnego wydarzeń artystycznych – wiekopomnych, które by ten jeden z wielu kalendarzy, przypisany do jednego z wielu lat, uczynił kalendarzem roku prz(y)stępnego dla ludzkości, jeśli już nawet nie całej ludzkości, to niech najmniej społeczności lokalnej, a co tam, mieszkańców jednego sioła… wart pamiętania, wart cytowania

za n”A”mi przywilej współ-wędrowania z mieszkańcami Świętochłowic za Gwiazdą… tam właśnie, w lokalnym małym świecie, tęskniącym wymownie za porządkiem (w gestach, obyczajach – jak inaczej odczytać widok męskich nakryć głowy (mycki/kaszkiety) – równiutko poukładanych na bocznych półkach nad kaloryferem w kościele podczas liturgii)… oczywiście, przygotowany jestem na krótkie, ucinające metafizykę: „fanzolisz chopie! Tu się ino grzeją czopki, bo je zimo!”… a jednak na tę  skrywaną pod wieczną zmarzliną codziennej szarpaniny tęsknotę odpowiada Epifania – Objawienie Boga, w okolicznościach, które urągają szeroko rozumianej higienie, które nie mają nic wspólnego z porządkiem w domu  perfekcyjnej pani…

przed nAmi plany tegoroczne: działania teatralne – z myślami przy domykającym Tajemnicę okresie Świąt Wielkanocnych, z myślami przy budapesztańskiej odsłonie „Morii – samotność milczenia…” w zaprzyjaźnionym New Theatre Újszínház, z myślami przy podejmowanych projektach artystycznych…

ciekawi, skupiamy się przy eksperymencie – operacji na żywym sercu, bo też sprawą sercową pozostaje nasza, onegdaj radiowa, Studnia – spotkania kulturalne… trzeba było uporu naszego Młodzieńca w Zespole (kategoria młodzieńca wydaje się obejmować każdego, Kto metrykalnie nieco młodszy od reszty grupy,  więc dość łaskawa…), by wyobrazić sobie Studnię raz jeszcze spełniającą swoje zadanie (tu można się napoić, tu można się spotkać, tu można usłyszeć, co dzieje się na świecie, wymienić opinią o postrzeganiu owego, tu można być blisko korzeni ziemi, w której pulsuje wodoobieg)… w przypadku naszej Studni – zajrzeć w kulu”A”ry… leczymy się z chorobliwej wstydliwości, dojrzewając do myśli, że didaskalia, dobrze przyprawione, również mogą być ciekawe… niniejszym anonsuję: drżyjcie nowe media – drżyjcie youtuberzy…

ażur wciąż nienapełnionych treścią oczek kalendarza to przywilej pierwszych dni nowego roku; dalej jest przypadek Szymona: „całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili” przekute w obawę, czy nie zerwą się sieci… pozostaje zgrabna, harmonijna współpraca w wiecznie zbyt małej, by pomieścić całe dobro, nawie…

Leszek Styś

Teatr A

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *