teAtralny newsletter !

Nie wiedząc – aniołów gościli, fot. Adam Miozga

Przezroczystość – mówiłem sobie – wzywa mnie, drąży jak sonda, jest moja. W obcych miastach do obiadów wybierałem restauracje z panoramicznymi szybami, wieczorami zatrzymywałem się przy oświetlonych witrynach, przyjaciele zaczynali kpić, kupować mi na prezent szklane kule, powstała niezła kolekcja.

Szkło było moim fiksum – dyrdum…

M.Bieńczyk Przezroczystość; Wielka Litera Sp. z o. o. W-wa 2015 r., str.15

ulegam pokusie – z końcem roku intensywniej – skupienia tego, co rozproszone; na chwilę przynajmniej… zebrania świata, pewności, że jego centrum noszę przy sobie: w sercu pojemnym niczym damska torebka? w worku na plecach?, który przywodzi myśl o pielgrzymie, o człowieku wędrującym, a jednocześnie pozwala powołać się na sentencję Biasa z Prieny: omnia mea mecum porto (wszystko co mam, mam przy sobie)

owo „wszystko” podlega wymianie na cenny kruszec („gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, by ją kupić” Mt 13,46)… ponieważ jednak nasze plecy mają dopuszczalną ładowność, a napełnianie serca grozi jego pęknięciem (o czym przekonują mistycy) łapiemy się „ludzkich środków”, wiążąc czas i przestrzeń, niebo z ziemią… z dziecięcą łatwością… jak wiąże się składniki ciast świątecznych… przy wigilijnym stole rozumiem, że Bóg rozumie ludzką tęsknotę (obraz i podobieństwo zobowiązują)… na chwilę w przejrzystości, zogniskowane w jednej niewielkiej kropli rozświetlonej przestrzeni (woda na młyn Mistrzów oleju na płótnie) zdarza się „wszystko”…

omyłkowo grudniową porą otrzymałem mail’owo pięknie opracowane życzenia wielkanocne… ubawiony – zachwyciłem się tą intuicją (tu: zaklętą w lapsus) dopełniania się chrystusowego życia – teologicznej perspektywy, pozwalającej skupić Tajemnicę Wcielenia…

kto podjął trud, by mieć przy sobie, przy jednym stole wszystkich kochanych, ważnych (trud logistyki „świąt rodzinnych”), ten przychylniej przyjmie nAsze zwierzania o trudzie, który podejmujemy od kilku miesięcy, próbując dokumentować niemal ćwierćwiecze teAtralnego życia pełnego pasji.  jest Ktoś, kto zakasał rękawy i udowadnia, że .www i social media służą do komunikowania w nie mniejszym stopniu, niż do karmienia kompulsywnego ego 😉

ot, co tu kryć – przyprószyła się nAsza witryna, sięgająca korzeniami pionierskich zabiegów w internecie… a kiedy witryna przestaje spełniać swoje podstawowe zadanie – powstrzymuje zmysły wszelkie przed wtargnięciem do wnętrza, przestaje zapraszać do środka, a oko wiesza się na fantazyjnie wypisanym anonsie „remont” – zachodzi potrzeba porządnego liftingu… zgubna aspiracja, by w witrynie jednocześnie eksponować wszystko: odwieczne tematy, ludzkie dylematy, rekwizyt-detal, co dał asumpt, by umeblować świat; owoce blisko 40 repertuarowych spektakli i wiele, wiele innych – kończy się klasycznym horror vacui… brrr, ciemne zaplecza, pełne nostalgii przywodzą na myśl okno wystawowe sklepu Magika Mechanika:

Sklep ten zawsze jest zamknięty,

Lecz przez okno wystawowe

Widać różne dziwne sprzęty,

Różne części metalowe,

Tajemnicze instrumenty, 

Automaty, lalki, skrzynki,

Nakręcane katarynki,

Śpiewające psy i świnki

Baśń o stalowym jeżu Jana Brzechwy (szczególnie polecam „tym, którzy znają go tylko z jednej, dziecięcej strony”)

a przecież nie taką mroczną tajemnicę chcielibyśmy hołubić… toteż pracujemy nad tym… nad układaniem spójnej całości z ułamków artystycznych zdarzeń

a dziś – zapatrzeni w cud skupienia uwagi świata na „zgoła najlichszym” Betlejem:

życzymy sobie, żeby trzask łamanego opłatka przypominał o dzieleniu się „życzliwością”, o przełamywanych, zdawałoby się wiecznych zmarzlinach w naszych rodzinach – choć przecież słychać równie wyraźnie łamane beznadzieją serca… samotne – doskwierają i łkają mocniej podczas Świąt Bożego Narodzenia

życzymy sobie tęsknoty do nienagannej bieli, spływającej łagodnie jak płótno wigilijnego obrusa, która (życzliwie, by nie zwariować) kotaruje prawdę o Bogu na sianku, rozjaśniając tajemnicę życia w perypetiach kulis

życzymy sobie chwili związania czasu i przestrzeni w gronie kochanych i ważnych nam osób – dziękując Nieogarnionej Wieczności, że dała się uwikłać, związać

w szklanej kuli, w której spoczywa tajemniczy skończony świat, a która domaga się przecież, by światem potrząsnąć – z nieba, spod kopuły opada malowniczy śnieg… nie wiadomo w jaki sposób do tego hermetycznego świata (niedostępna mi współczesna fizyka na pewno poradziła już sobie z tym dylematem) szybko dostają się „paprochy”, które na tych samych prawach, co płatki śniegu wirują w płynnej przestrzeni, każąc na siebie patrzeć… do czasu… (dałbym nawet czas paprochom, by nad śnieg wybielały)…

spojrzenie w rozświetlone wnętrza, gdzie Bóg – Człowiek „spoczywa maleńki” ćwiczy wzrok na okoliczność, kiedy pęknie szklana bańka, do tej chwili starczająca za wszechświat, a to, co „widzimy jakby w zwierciadle, niejasno”, ujrzymy „twarzą w twarz”… na co jakoś łatwiej, w płatkach śniegu, mieć nadzieję…

wszystko, czego życzymy sobie – z serca życzymy Tobie!:

Leszek Styś

w imieniu całego Teatru A

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *